poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 19

(...)Przede mną pojawił się wpis z 30 czerwca 1993 roku.
Witam moi drodzy!
O to kolejny dzień z mojego życia, dziś śledziła (znów) moją siostrę.
 Maria wstała dziś o 6 aby się przygotować na "przyjacielskie" spotkanie z Germanem, ta jasne przecież wszyscy wiedzą, że są parą od 4 lat.
-Mamo!-krzyczała schodząc po schodach. Poszłam za nią.
-Co się znowu stało?-zapytała trochę już od niechcenia mama.
-Pomóż mi z włosami.-tak jasne, a moje śniadanie. Mama poprawiła jej koka i wróciła do wcześniejszej czynności. 
Maria wyszła, a ja podążyłam za nią. Doszliśmy do parku.
 Zauważyłam sierotę z bukietem róż, czerwonych róż. 
Moja siostra je uwielbiała.
-Witaj kochanie.-podszedł do niej i pocałował. 
Gdy na nich patrzyłam aż mi się rzygać chciało. Poszli do jakiejś kawiarni, w czekoladowych oczach bruneta widziałam iskierki, iskierki szczęści. 
Około godziny 15 wyszli z kawiarni i poszli pospacerować po parku. 
Spacerowali jakieś 2 i pół godziny czasami (czyt. często) pałując się.
Poszli do domu Germita, nie chcecie wiedzieć jakie dźwięki się z niego wydawały. 
O 19 poszłam za Marią do domu, oczywiście pan Germanek musiał ją odprowadzić.
__________********************__________
Dorobiłam zdjęcia co mogli robić u niego w domu.

Dobra bez przedłużania ja powinna iść do psychiatryka po tym co dziś usłyszałam mój mózg ma się jeszcze gorzej.
Do zobaczenia niebawem.
 Angeles Saramego








Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.
-Wow! Widzę, że miałeś fajne przezwiska sierota i Germit.-zaśmiałam się.
-Ona nazywała mnie tak przy ludziach co nie było za bardzo śmieszne.
-A to czemu?-zapytałam głupio, bo pamiętam jak go później tak przezywali.
-Później ciągle mówili na mnie Germit, sierota, Gnomit. Według niej wyglądałem też jak Hefajstos*.-powiedział, a ja ledwo wytrzymywałam ze śmiechu.-Śmieszy cię to?-zapytał z pogardą.
-Ażebyś wiedział Hefajstosie.-powiedziałam i wybuchłam śmiechem.
-Hahaha bardzo śmieszne.-powiedział z ironią.
-Ażebyś wiedział.-powiedziałam już trochę bardziej opanowana.
-Powtarzasz się.-poinformował mnie.
-Przeszkadza ci to?-spojrzałam na niego chłodno.
-Nie. Ładnie wyglądasz gdy udajesz złom.-powiedział przybliżając się do mnie, w jego oczach widziałam niepewność.
-Kto mówi, że udaję?-zapytałam zmieszana.
-Nie znam cię od wczoraj.-powiedział i stał tuż przede mną. Spojrzałam w jego oczy była w nich niepewność zakryta radością.
-To to wiem.-odpowiedziałam czując jego oddech na moim policzku.
-A wiesz co teraz zrobię?-zapytał obdarzając mój polik pocałunkiem.
-Domyślam się.-powiedziałam szeptem. Spojrzał na mnie tymi pięknymi oczami, w których widziałam małe iskiereczki radości. Po chwili poczułam jego wargi na swoich. Pocałunek był namiętny ale delikatny tak jakby się bał, że jeden najmniejszy błąd spowodował, że się rozpadnę, skruszę. Jego ręce "wylądowały" na moich biodrach, a moje obejmowały jego kark. Nie wiem ile trwał nasz pocałunek, przy tym facecie przestaję myśleć. Stałam tam i oddawałam jego pocałunki skrywające nasze najszczersze uczucia. Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie aby nabrać powietrza. Spojrzałam w jego czekoladowe paczałki już nie było w nich niepewności tylko wielkie szczęście, taka euforia.
-German my nie...
-Powinniśmy, tak wiem, wiem. Angie to jest twoje motto, proszę przestań. Kocham Cię.-mówił lekko podenerwowany, ja się tylko do niego przytuliłam.
-Ja tak nie mogę.-wyłkałam.
-Spokojnie nie płacz. Przepraszam.-szepnął mi do ucha, odsunęłam się od niego i przejechałam mu ręką po policzku.
-Nie masz za co przepraszać, to ja powinnam zareagować wcześniej.-nie chciałam aby miał poczucie winy.
-Ale nie zareagowałaś.-widziałam ten złośliwy uśmieszek i rozbłyski w oczach.
-No niby nie.
-Czyli ty też coś do mnie czujesz?-czasami on mnie tak wnerwia, że nie wiem, nic mu nie odpowiedziałam.
-Milczenie jest oznaką zgody.-Czy on musi być taki.
-Nie bądź taki mądry.-powiedziałam wychodząc z gabinetu, pokierowałam się w stronę pokoju. Wzięłam piżamę, poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, bo zbyt wcześnie nie było, a ja mam jutro zajęcia. Ubrałam piżamę i podążyłam w stronę swojego pokoju, wchodząc do niego zauważyłam na łóżku kopertę przykrytą lizakiem w kształcie serca. Po przeczytaniu listu mimowolnie się uśmiechnęłam.Włożyłam list do szuflady biurka , a lizaka na szafce nocnej. Miałam się kłaść ale zaschło mi w gardle więc zeszłam na dół. W kuchni siedział/a....
**********=^.^=**********
*Hefajstos-grecki bóg kowalstwa, mieszka w wulkanie Etna.
Jesztem, żyję i na razie nie zamierzam umierać.
Rozdział przepisałam więc jest,
mam nadzieję, że się spodoba.
Kto siedział w kuchni?
Zdjęcia robiłam sama więc proszę o wyrozumiałość jeśli coś nie gra.
Mam nadzieję, że list przeczytaliście jak nie to mogę go przepisać.

4 komentarze:

  1. Victoria Justice jako Maria? Ciekawe...
    Rozdział super :D Tylko te zdjęcia są tak jakby w złych miejscach ale kij z tym :)
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki.
      Inaczej wstawić nie mogłam próbowałam z 10 razy.
      Już niedługo tylko przepiszę, lecz znając mnie to ja leń ale już od 17 ferie to postaram się napisać częściej.

      Usuń
  2. Co ja mogę napisać? No przecież Wikuniu znasz moje zdanie :*. Superowe! Czekam na next :p

    OdpowiedzUsuń