czwartek, 2 października 2014

Ogłoszenie parafialne xD

Tak więc po 3 miesięcznej przewie powracam :)
Nikogo pewnie tu już nie ma ale mam nadzieję, że to się poprawi :P
Mam parę spraw :D
Po pierwsze przywitam was jednorazówką <KLIK>
Po drugie nie mam pomysłu na to opowiadanie :(
ale...
już niedługo zacznie funkcjonować ten blog <KLIK>
Po trzecie nie jest powiedziane, że tu nic nie będzie publikowane, ponieważ istnieje możliwość iż jak będę miała napisany rozdział do tego opowiadania to go tu opublikuje :)
A po czwarte i NAJWAŻNIEJSZE to:
SĄ POSTĘPY!!!!
Dostali nawet wspólne zdjęcie promocyjne (to po prawej)
Awwwww <3

poniedziałek, 19 maja 2014

Coś nowego...dziwnego...w każdym bądz razie innego.

Chodzi o to, że chcę abyście wybrali tatuaż dla...Angie.
Tak, tak dobrze czytacie chcę aby Angeles miała tatuaż.
Chciałabym również aby German też miał jakąś dziarę tylko nie umiem znaleźć odpowiedniego więc jakbyście mogli mi podesłać jakieś takie na ramię lub łopatki.
Jeśli ktoś by znalazł jakieś ładne i fajne tattoo's to gdyby mógł mi podesłać na e-maila (zakładka "Kontakt:).
 
Oto tatuaże jakie wybrałam dla Angie:
















Z tych 17 tatuaży głosujcie na najładniejszy dla naszej Angeles.
Tu mam takie 2 tattoo dla Germana:

 
 
Proszę pomóżcie!!! 
Ja nie umiem się zdecydować.

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 25

(...)Wchodząc do domu zobaczyłam...mrok więc zapaliłam światło i...
-Wszystkiego najlepszego!!!-usłyszałam wielki wrzask, a moim oczom ukazało się mnóstwo balonów, serpentyn i około 20-30 osób. Jako pierwsza podeszła do mnie moja mama z najszczerszymi życzeniami, a druga była Violetta. Z tego co zdążyłam zauważyć to było tu większość moich znajomych za czasów kariery, niektórzy nadal rozwijają swoją pasję i pokazują się w programach telewizyjnych i na różnych koncertach. Było mnóstwo życzeń i pytań czemu nie chcę wracać do kariery aktorsko-piosenkarskiej. Powiedziałam, że kocham muzykę ale nie chcę mieć tak zabieganego życia. Jako ostatnie podeszły do mnie Valeria, Paulina i Vanessa. Dawno ich nie widziałam, to były i są moje najlepsze przyjaciółki. Gdy do mnie podeszły od razu uściskałam je z całej siły. Standardowo złożyły mi życzenia.
-Angie, Val, Pau zaśpiewamy?-zapytała Vanni.
-Z chęcią. Tak za stare dobre czasy.-powiedziałam i razem z dziewczynami poszliśmy do salonu, który wyjątkowo nie miał mebli, a na miejscu telewizora stał sprzęt muzyczny. Dziewczyny włączyły podkład i zaczęłyśmy śpiewać.
OCZAMI GERMANA
Ona pięknie śpiewa, ma głos jak anioł. Przez cały czas gdy śpiewała nie mogłem oderwać od niej wzroku. Koło mnie stanęła Angelica i chwile mi się przyglądała, a następnie rzekła...
-Zakochałeś się.-stwierdziła klepiąc mnie po ramieniu.
-Co?...Nie...Może.-mówiłem.
-Ona też coś do ciebie czuje. Od kąd wyjechałeś rzadko się uśmiechała, bo straciła cztery najważniejsze osoby w swoim życiu i wo gule przestała ufać ludziom, a teraz...powraca "stara", wiecznie uśmiechnięta Angeles.-powiedziała.
-Nie wiedziałem, że aż tak cierpiała.
-Ale teraz ma szanse na szczęście...dzięki tobie. Kocha cię, a ty kochasz ją, a poza tym dobrze razem wyglądacie.-powiedziała i odeszła widząc nadchodzącą blondynkę.
-Dziękuje.-szepnęła całując mój policzek.-Zatańczysz ze mną?-zapytała po chwili wpatrywania się w moje oczy.
-Z miłą chęcią.-powiedziałem łapiąc ją za rękę i prowadząc na środek salonu, który dziś służył za parkiet. Gdy tylko stanęliśmy na środku muzyka zmieniła się na wolniejszą, a przy aparaturze ujrzałem swoją byłą teściową.
OCZAMI ANGELICY
Gdy zauważyłam moją córkę idącą z Germanem na parkiet postanowiłam trochę pomóc im w zbliżeniu się do siebie. Podeszłam do sprzętu i przełączyłam na wolniejszy kawałek. Nadal nie mogę uwierzyć, że moja Angeles jest już dorosła. Zaledwie wczoraj żaliła mi się, że nie radzi sobie z zabieganym życiem. Zawsze będę chciała jej szczęścia i będę zgadzać się z jej każdym nawet najbardziej szalonym pomysłem.
OCZAMI ANGELES
Zaprosiłam Germana do tańca, akurat leciało "Soy así" lecz gdy stanęliśmy na środku salonu piosenka zmieniła się na spokojniejszą (z początku) "Nuestro amor". Często śpiewa tę piosenkę, bo przypominają mi się stare czasy gdy miałam 13-16 lat.
-Pamiętam gdy napisałaś tę piosenkę.-szepnął swoim melodyjnym głosem wprost do mojego ucha.
-Też to pamiętam i pamiętam, że mi przy niej pomagałeś.-odpowiedziałam przypominając sobie nasz "zgrany" duet. Na samo wspomnienie szczerze się uśmiechnęłam.
-Zawsze gdy mnie prosiłaś o pomoc to ci pomagałem-uśmiechnął się.
-Pamiętam ja kiedyś wybraliśmy się na spokojną przejażdżkę motocyklami.-powiedziałam akcentując "spokojną".
-Oj przestań tylko nogę złamałem gdy się ścigaliśmy.-powiedział uroczo się przy tym śmiejąc.
-German mogłeś się wtedy zabić.
-Ale to przecież nie takie samo niebezpieczeństwo jak wtedy gdy skakaliśmy ze spadochronem.
-Ty wtedy nie za bardzo chciałeś ale ja ci powiedziałam...
-You only live once.-powiedział ze mną. Chciałam jeszcze coś dodać ale zawołali nas na tort.
***********
Hejooo!!!
Trochę mnie tu nie było ale żyje :-D
Nie było mnie z 3 powodów
1. Brak czasu.
2. Brak weny.
3. Choroba
Mam nadzieję, że rozumiecie.
Postaram się już dodawać rozdziały w weekendy :-)
Wiecie co polubiłam czytanie :-D
Tak ja należałam i w części nadal należę do osób, które nie za bardzo lubią czytać książki ale jakoś to polubiłam.
Dobra to nie jest aż tak ważne.
Miała być jednorazówka ale ją postaram się zrobić na za tydzień.
Pozdrawiam i życzę miłego/miłej wieczoru/dnia/nocy zależy kiedy kto to czyta.


PS.:
Jak przeżyliście odejście Angeles?
Mnie zadowoliło to:
 SZCZĘŚLIWA ANGELES!!!!

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 24

(...)-Ty lepiej zapnij koszulę i zetrzyj moją szminkę z twarzy.-powiedziała chichocząc. Spojrzałem na swoją część garderoby i zacząłem w pośpiechu ją zapinać.
-Jeszcze tylko moja szminka.-powiedziała podchodząc do mnie ze ścierką. Zaczęła wycierać mi usta i policzek.
-Sam bym sobie poradził ale dziękuję.-powiedziałem gdy skończyła.
-Może ja wolałam zrobić to za ciebie.-powiedziała dość pewnie.
-Nie poznaję cię.-powiedziałem śmiejąc się.-Chodźmy może już na obiad-powiedziałem ciągnąc ją do jadalni. Obiad minął w spokoju. Po posiłku poszedłem do gabinetu, a Viola z ciocią do pokoju nastolatki.
OCZAMI VIOLETTY
 -Angie o czym rozmawiałaś z tatą jak ja i Ramallo wyszliśmy?-zapytałam siadając obok niej na łóżku.
-My o niczym nie rozmawialiśmy.-powiedziała uśmiechając się.
-To co robiliście?-jestem pewna, że między nimi coś jest tylko jeszcze nie wiem co.
-Nic.-jakoś jej nie uwierzyłam ale zostawiłam to bez komentarza. Rozmawialiśmy przez dobre 2 godziny, a nawet więcej. Angie poszła do siebie, bo mówiła coś o piosenkach, które musi przygotować na poniedziałek. Gdy ona poszła ja zaczęłam szukać czegoś na jutrzejsze przyjęcie, bo w końcu muszę jakoś wyglądać. Po godzinie znalazłam idealną sukienkę na tę uroczystość. Usiadłam na łóżku gdy nagle przypomniałam sobie, że nie poinformowałam cioci o naszym jutrzejszym dniu. Wyszłam z pokoju i pokierowałam się w stronę drzwi od pokoju Angie. Po usłyszeniu "proszę" nadusiłam klamkę i weszłam do pomieszczenia.
-Angie, bo zapomniała się zapytać.
-O co słonko?
-Czy spędzisz jutro ze mną dzień, będzie fajnie.-zrobiłam maślane oczka, a ona się uśmiechnęła i powiedziała, że też chciała mi to zaproponować. Posiedzieliśmy sobie z pół godziny gdy Olga zaczęła wołać na kolacje. Zeszłyśmy na dół całe roześmiane.
-A wy co takie rozbawione?-zapytała jak zwykle ciekawa wszystkiego Olgita.
-Nie, nic.-powiedziałam i zajęłam miejsce pomiędzy tatą, a Angie. Kolacja minęła bardzo miło i zabawnie. Rozmawialiśmy o wszystkim, śmialiśmy się i żartowaliśmy. Widziałam jak tata i Angie prawie ciągle na siebie patrzyli i się uśmiechali. Gdy wszyscy poszli do swoich pokoi ja postanowiłam przed snem zajrzeć na strych. Po cichu wyszłam z pokoju i przeszłam przez korytarz. Wchodząc do pokoju uderzył mnie zapach perfum mamy. Białe ściany wyglądały jak w psychiatryku przyprawiały o dreszcze. Podeszłam do małego białego fotela, na którym leżał...pamiętnik mamy. Wzięłam go do ręki i otworzyłam na obojętnie jakiej stronie, jak się okazało na stronie o 19 urodzinach Angeles.
13 września1999
Moja Angeles ma 19 lat. Nie wierzę jak ten czas zleciał, zaledwie wczoraj bawiłyśmy się na łące wśród kwiatów. Angie jest idealnym wzorem dla Violi. Żyj 100 lat kochana. Z okazji twojego święta mamy dla ciebie niespodziankę, powinna ci się spodobać. Jeszcze raz 100 lat, a może nawet i więcej. Kocham cię i zawsze będę chciała twojego szczęścia.
Po przeczytaniu tego uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. Przewróciła stronęi czytałam kontynuację 19 urodzin cioci.
Przyjęcie, przyjęcie i po przyjęciu. Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś. Dobrze, że nie powróżyła się akcja z dość niedawnych, bo 16 urodzin gdy wpadłaś na Germana z tortem i byliście cali w czekoladowym deserze. Kocham cię moja mała niezdaro. Życzę ci kolejny raz dzisiejszego dnia 100 lat.
To było cudowne, moja mama mocno kochała Angie. Chciałabym mieć taką siostrę jak moja mama. Zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie i widniała na nim godzina 21:36 więc poszłam już do swojego pokoju. Kładąc się na łóżku momentalnie zasnęłam. Budzik obudził mnie o 7:30 więc szybko wstałam i ubrałam się w szarą bluzkę w białe groszki i pudrowo-różową spódniczkę z czarnym paskiem i zeszłam na dół o 9. Przy stole siedzieli wszyscy domownicy. Zajęłam swoje miejsce i zaczęłam jeść. Po skończonym śniadaniu razem z Angie poszliśmy do jej pokoju.
OCZAMI GERMANA
Jest 15 muszę się szykować, bo Viola mówiła, że od 10 do 15:30 ona się nią zajmuje. Ubrałem się w białą koszulę, spodnie i marynarkę od garnituru. Powiedziałem jeszcze Ramallo, że jak wyśle mu SMS-a to ma przywieźć koszyk z jedzeniem na działkę.
OCZAMI VIOLETTY
Od 10 siedzę z Angie u niej w pokoju. Gdy było w pół do 15 zacząłem pod pretekstem obejrzenia jej ciuchów szukać czegoś na jej wyjście z tatą. Oczywiście Angie jak to Angie wymiękła przy minie "zaraz się rozpłaczę", bo mina "zbitego pieska" nie zawsze na nią działa. Po jakiś 20 minutach poszukiwań miałam trzy finałowe stroje. We wszystkim wyglądała pięknie ale najładniej w pudrowej asymetryczne sukience na ramiączkach, bo spodnie za bardzo nie pasują, a w spódnicach nie za często chodzi choć się zdarza. Po jakiś 20 minutach namawiania zrobiłam jej makijaż i była gotowa. Zostało jeszcze 5 minut więc dosłownie zniosłam ją na dół, była bardzo lekka.
OCZAMI ANGELES
Gdy Viola mnie zniosła na dole czekał ON.
-Angie spędzisz ze mną ten wieczór?-zapytał z cudownym uśmiechem.
-Wiesz aktualnie jest w pół do 4 więc to południe.-powiedziałam z uśmiechem. Szczerze z chęcią bym spędziła z nim resztę tego dnia.
-No to spędzisz ze mną to popołudnie?-poprawił się.
-Z chęcią ale tak nie wyjdę.-powiedziałam.
-Czemu? Wyglądasz ślicznie.-wtrąciła się Violetta.
-Tak, dobrze ale nie mam butów, a boso nie pójdę.-zaśmiałam się, a z zawiedzionej miny pana domu zrobił się wielki uśmiech.
-Zapomniałam, zaraz będę.-powiedziała idąc na górę po 2 minutach pojawiła się na balkoniku pokazując mi czarne ogromne obcasy. Nie znosiłam tych butów ale i tak zostawiłam je na pamiątkę.
-Ty sobie ze mnie żartujesz? Ja w tych butach kiedyś nogę połamałam.-powiedziała przypominając sobie incydent z planu filmowego. Viola znowu weszła do mojego pokoju.
-A te?-zapytała pokazując mi beżowe koturny.
-Idealne.-powiedziałam,a ona z uśmiechem podała mi buty.
-Teraz uciekajcie. Tylko nie wracajcie za późno. Jasne tato?-powiedziała groźnie, a ja zachichotałam. Po minie szwagra wywnioskowałam, że jest zirytowany obecnością córki.
-Idziemy?-zwróciłam się do niego.
-Tak choć.-wzięłam go pod rękę i wyszliśmy z domu.
-Pięknie wyglądasz.-szepnął mi do ucha, a ja zadrżałam.
-A ty pięknie to wszystko wykombinowałeś.-powiedziałam śmiejąc się.-Ale wiesz, że wystarczyło zapytać, nie?-dodałam.
-A zgodziłabyś się?-zapytał.
-Teraz zgodziłam się od razu to jak myślisz?-powiedziałam z nutką ironii.
-następnym razem zapamiętam.-szepnął.
"Que suerte saber que eres agua en mi desierto
difícil creer que se acabe con el tiempo
no hay mas nada que hablar lo que existe
de verdad no hay mas nada que hablar
vera"-zabrzmiał mój telefon. Przepraszając odebrałam i odeszłam o parę kroków.
-Halo?-zapytała.
-Chciałem ci życzyć wszystkiego najlepszego.-usłyszałam głos Pabla.
-A ja powiedzieć, że tego nie przyjmuje.-powiedziałam ostro.
-O a co się niby takiego wielkiego stało?-zapytał dość dziwnym głosem.
-Co się stało?! Co się stało?! To już nie pamiętasz swojej kłótni z Jackie i jak mnie obrażałeś. Nie pamiętasz?Wiesz co szkoda mi ciebie. Nie dzwoń do mnie więcej.-powiedziałam rozłączając się. Wracając do mojego towarzysza zauważyłam, że on też korzystał z telefonu.
-Możemy iść?-zapytał.
-Jasne.-uśmiechnęłam się potulnie. Szliśmy w milczeniu przez park, a następnie German poprowadził mnie do jakiegoś lasu.
-Ej ale ty mnie nie prowadzisz aby gdzieś tam zabić, nie?-zapytałam, bo naprawdę zaczynałam się trochę bać.
-Nie.-odpowiedział krótko.
-To gdzie idziemy?-zapytałam.
 -Wszystko chce pani wiedzieć panno Są...Angie.-powiedział.
-Tak, panie Germanie.-powiedziałam i wybuchnęliśmy śmiechem.
-O to cel naszej podróży.-powiedział pokazując oddaloną o nie całe 10 metrów czarną bramę. Skądś kojarzyłam to miejsce ale nie mogę sobie przypomnieć skąd. Prowadził mnie małą ścieżką i wpuścił na posesję. To wyglądało jak replika willi Castillo. Pomału zaczęłam kojarzyć to miejsce gdy minęliśmy krzewy upodobnione do różnych zwierzą ale najładniejszy przypominał twarz kobiety i małe rzeczki koło niej.
Przed niewielkim tak jakby kanionem leżał rozłożony koc, a obok niego było jezioro. Robiło się ciemno, tak właściwie szliśmy około półtorej godziny więc jest ciemno. Księżyc idealnie dodawał nastroju. Szczerze zdziwiłam się, że o 17 jest tak ciemno. Doszliśmy do koca, który był piękne przygotowany. Posypany płatkami róż, a na wierzchu leżał wielki bukiet. Stałam w osłupieniu dobre 10 minut.
-Podoba ci się?-jego delikatny szept wyrwał mnie z osłupienia.
-Jest pięknie.-powiedziałam pomału odwracając głowę w jego stronę.
-Cieszę się.-powiedziała i zaczął się do mnie zbliżać, a ja szybko odwróciłam głowę co mu się raczej nie spodobało, bo wymruczał coś niezrozumiale.-Zapraszam.-dodał po chwili wyciągając rękę w stronę koca.
-Dziękuję.-powiedziałam i odkładając bukiet na bok zajęłam miejsce na kocu.German podał mi talerzyk z jedzeniem. Po zjedzeniu zaczęliśmy rozmawiać, bardzo miło nam się gadało tak jakby nic się nie stało, jakby on ciągle był przy mnie, a ja przy nim. W pewnej chwili sięgnął do koszyka i wyciągnął małą torebeczkę.
-Wszystkiego najlepszego Angeles.-powiedział podając mi opakowanie.
-A-ale sk-skąd t-ty  t-to...-nie mogłam ułożyć zdania.
-Pamiętasz to co mówiłaś na strychu przed tym ja Jade omało cię nie zabiła?-spytał, a ja się ocknęłam.
-Ty kłamczuchu mówiłeś, że nic nie słyszałeś.-założyłam ręce na piersi i odwróciłam się do niego plecami. On przysunął się do mnie, odgarnął włosy z karku i całując go wymruczał "przepraszam". Jak ja mogę się na niego gniewać, no jak? Odwróciłam głowę i napotkałam jego usta, które złączyły się z moimi. Czułam jak leżę na kocu. German zaczął odpinać mi moją sukienkę, a ja zajęłam się jego koszulą. Po chwili żaden materiał nie dzielił naszych ciał. German całował mnie po całym ciele. W końcu zaczęliśmy stanowić jedność. Po dłuższej ale i tak dla mnie za krótkiej chwili oderwaliśmy swoje usta od siebie. W jego oczach kryło się pożądanie. German przyciągnął mnie do siebie tak, że moja głowa leżała na jego torsie, a on bawił się moimi włosami i co jakiś czas całował to w czoło, to w skroń, to w policzek, to w usta.
-Wierz, że cię kocham Angeles.-powiedział głosem pełnym miłości i troski.
-Ja ciebie też.-uśmiechnęłam się patrząc w jego oczy.-Wiesz co najbardziej mnie boli?-zapytałam siadając.
-Niech zgadnę, że tak nie może być.-powiedział próbując naśladować mój głos.
-German dobrze wiesz co o tym sądzę.-powiedziałam napływające do oczy łzy.
-Angie dobrze wiesz, że Maria zawsze chciała naszego szczęścia, bo nas kochała.-miał rację ale i tak zostanę przy swoim.
-Dobrze wiesz, że cię kocham ale boję się co by pomyślała Maria i co ludzie pomyślą.-powiedziałam
-Od kiedy przejmujesz się tym co powiedzą inni? Od kiedy pamiętam nigdy nie obchodziło cię co pomyśli druga osoba.
-Kiedyś byłam dzieckiem Germanie, a poza tym wyjechałeś i nie wiedziałeś co się ze mną dzieje. Zmieniłam się , nie jestem już taka jak kiedyś, nie jestem dzieckiem.-powiedziałam zaczynając płakać.
-Angie przepraszam. Nie płacz.-powiedział przytulając mnie i głaszcząc po plecach.
-Może już wracajmy?-zapytałam podnosząc głowę i patrząc w jego oczy.
-Tak choć.-wstaliśmy i zaczęliśmy iść w stronę wyjścia. Zdziwił mnie widok samochodu Germana przy bramie.
-Jak tyś...a nieważne.-zrezygnowana machnęłam ręką i wsiadłam do samochodu. Pod dom zajechaliśmy około 19. German jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi. Wchodząc do domu zobaczyłam...
*****************
 To najdłuższy dotychczasowy rozdział na moim blogu :-D
Co zobaczyła?
Chyba nie zgadniecie :-)
Piosenka z telefonu Angie:
Highway: Rodando la Aventura - Amigas por Siempre
Jak pewnie zauważyliście (jeśli ktoś to czyta) zmieniłam wygląd bloga. Mam nadzieję, że wam się podoba i dobrze się czyta.
Zapraszam na next...za tydzień (mam nadzieję)
 Jeszcze raz
WESOŁEGO ALLELUJA. 



PS.:
Tak wiem, że w tamtym poście jest błąd.

piątek, 18 kwietnia 2014

FELIZ ALLELUJA

Kolorowych jajeczek,
rozczochranych owieczek,
rozkicanych króliczków,
pyszności w koszyczku,
a przede wszystkim
mokrego ubrania
w dniu wielkiego lania!

Tyle słów miłych pewnie usłyszycie, pełno życzeń i nie tylko lecz ja od serca życzę Wam
WESOŁEGO ALLELUJA!!!
Niech te święta będą piękne i spędzone w gronie najbliższych.

Mam nadzieję, że spędzicie ten czas miło i radośnie. Będziecie się radować ze zmartwychwstania Jezusa.
Życzę wszystkim wszystkiego co najlepsze.
Jeszcze raz 
WESOŁEGO ALLELUJA!!!

wtorek, 8 kwietnia 2014

Przepraszam :-(

Hej tu Wiktoria.
Nie będzie mnie przez jakiś czas na blogu, ponieważ mama dała mi karę za oceny.
Mam nadzieję, że uda mi się ją jakoś przekupić XD
Ale postaram się wchodzić "nielegalnie".

piątek, 28 marca 2014

Od przyjaźni do miłości.

Dwie osoby, dwa serca i jedna dusza. Przeznaczeni od urodzenia właśnie sobie, w dzień ich pierwszego spotkania połączyły się niewidzialny sznurkiem. Przez to połączenie ich każdy związek się rozpadł.
Zapraszam na jednorazówkę!!!
Oto link:
JEDNORAZÓWKA
Jeśli link nie działa to wejdźcie na drugiego bloga.

sobota, 22 marca 2014

Rozdział 23

(...) Idąc w stronę drzwi wejściowych zobaczyłem Świętego Mikołaja z prezentem swoją córkę i blondynkę wchodzącą na posesję. Gdy Viola mnie zobaczyła od razu pokazała mi abyśmy się schowali.
-Może wejdziemy od ogrody.-zaproponowałem.
-Chodź.-powiedział i wyruszył przodem. Weszliśmy do małego pomieszczenia ze schodami w dół i zawieszoną na suficie lampką. Schodząc na dół poczułem przyjemne ciepło, takie odmienne uczucie po tych wszystkich upałach.
-Dobra postawmy to blisko drzwi abyście jutro dużo czasu nie stracili.-odezwałem się zapalając światło. Pomieszczenie było dość spore i znajdowało tu się trochę (czyt. sporo) kartonów z pamiątkami z mojego dzieciństwa, Violetty i pewnie znalazło by się też trochę zdjęć Angie i Marii. Dekoracje położyliśmy przy ścianie koło schodów i poszliśmy na górę. Wychodząc zobaczyłem wchodzącą tylnym wejściem Violettę.
-I jak widziała nas?-zapytał Ramallo.
-Nie, macie szczęście.-odpowiedziała, a do kuchni weszła Angie rozmawiająca przez telefon.
-Nie...1000 razy ci powtarzałam, że nie chcę do tego wracać...-po tym zacząłem się domyślać, że rozmawia z Valerią.-Dzwonisz do mnie prawie codziennie,a moje odpowiedzi zawsze brzmią "Nie"...Wiesz co Valeria lubię cię ale mnie wnerwiasz...-po tym już miałam pewność, że rozmawia z Val.-Pani już dziękuję. Papa.-powiedziała zakończają rozmowę i podchodząc do nas.-Coś się stało?-zapytała z uśmiechem patrząc na mnie.
-Nic, a co miało się stać panienko Angie?-powiedział poprawiający okulary Lisandro.
-Nie wiem, po prostu się zapytałam.
-Przepraszam.-powiedziała moja córka odbierając telefon, chociaż nie słyszałem aby dzwonił.
-Idę, bo muszę przejrzeć...yyy...umowy...tak umowy.-powiedział mój przyjaciel i poszedł do gabinetu.
-Jak ci minął dzień?-zapytałem po chwili ciszy.
-Po pierwsze jeszcze się nie skończył. Po drugie nadal jestem na ciebie zła.-powiedziała i chciała wyjść ale ja oczywiście musiałem ją zatrzymać. Stykaliśmy się czołami patrząc w swoje oczy.
-Nadal jesteś na mnie zła?-zapytałem.
-Tak.-powiedziała dość pewnie więc musiałem podjąć "drastyczne" środki, a mianowicie pocałowałem ją ale nie tak jak zwykle długo tylko krótko i delikatnie, bo chciałem przekazać jej te wszystkie uczucia.
-A teraz. Już nie jesteś zła?-widziałem jak toczy ze sobą walkę.
-Jestem.-powiedziała niepewnie, a ja ją znowu pocałowałem. Tym razem był to pocałunek długi i namiętny. Czułem jak Angie słabnie aż w końcu się poddała i zaczęła oddawać moje pocałunki. Językiem rozchyliła moje wargi i pogłębiła pocałunek, nie powiem spodobało mi się to. Odsunęliśmy się od siebie aby nabrać powietrza, stykaliśmy się czołami łapiąc coraz więcej powietrza.
-Kocham Cię Angie.-powiedziałem już z normalniejszym oddechem.
-Ja Ciebie Też German.-powiedziała, ona powiedziała, że mnie kocha tak po prostu.-Ale ty wiesz, że tak nie może być.-dodała odsuwając się ode mnie, a z mojej twarzy znikł uśmiech.
-Angieeee-przeciągnąłem.-Proszę przestań. Dobrze wiesz co do ciebie czuję, a ja wiem co ty do mnie więc błagam przestań.-powiedziałem łapiąc jej ręce i przyciągając so serca.
-Ty lepiej zapnij koszulę i zetrzyj moją szminkę z twarzy.-powiedziała chichocząc.
****************
Jak się podoba?
Tak wiem krótki ale staram się zrobić aby ten urodzinowy był długi dlatego:
Po pierwsze są nudne rozdziały, bo takie organizacyjne.
Po drugie są krótkie.
Po trzecie nie pojawiają się za często więc postanowiłam dodawać w weekendy.
Przez cały tydzień będę pisać, a w sobotę lub niedzielę będę dodawać.
Jeszcze będą się pojawiać na tym drugim blogu jednorazówki, na które też muszę mieć czas aby je napisać.
Za tydzień postaram się dodać upragnioną przez Paulinkę i Alę o GERMCESCE lub BETRZE.
Miałam dodać po Paulince ale miałam napisane i teraz ona wisi mi dwa rozdziały u siebie.
Wiem, że to czytasz i rozdziału urodzinowego nie dodam dopóki ty nie dodasz rozdziału.
<szantażyk>

A mam takie pytanie jak wam się podoba nowy styl Angie, który będzie w 3 sezonie?
Powiem szczerze, że ja się go trochę boję.

Jeśli zapytacie "Dlaczego?" to wam odpowiem.
On jest ładny tylko taki poważny to tak jakby German w Ciele Angie. W pierwszych dwóch sezonach ona była szalona i działała na spontana, a teraz pewnie będzie się zastanawiać nad wszystkim. Ale nie ważne co będzie i tak będę ją kochać jako ciotkę Violetty i jako Marię Clarę Alonso.

Post o strojach Angie w 3 sezonie możecie zobaczyć na tym blogu, którego prowadzą Skailes i Taylor Black. A oto link do ich posta: http://para-nuestra-reina.blogspot.com/2014/03/nowe-stroje-angie.html

wtorek, 18 marca 2014

1♥♥♥♥ DZIĘKUJĘ

Wczoraj około godziny 21 wybiło
1♥♥♥♥
wyświetleń.
Bardzo, ale to bardzo dziękuję wszystkim, którzy mieli ochotę to czytać.
  Dzięku­je, że jes­teście.! To dla mnie, aż za wiele! 

 Dziękuje Wam, że jesteście.
Dzięki Wam chce mi się pisać, a jeśli ktoś to docenia to naprawdę znaczy, że aż tak źle nie jest.
 

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 22

(...) -W sumie mogłem się tego domyślić.
-Ojojoj dzidziuś się zaraz popłacze.-zaśmiała się złośliwe chlapiąc mnie wodą.
-Nie przeginaj młoda.-powiedziałem groźnie.
-Nie jestem tak dużo młodsza.-powiedziała dziecinnym głosem i skrzyżowała ręce na piersi.
-Dobra koniec tego, bo ja się zaraz do szkoły spóźnię.-odezwała się moja córka, a ja wiedziałem, że nie chciała aby jej ciotka się spóźniła dlatego przerwała naszą "zabawę".
-Już Violu tylko muszę się przebrać.-powiedziała z wyrzutami i wyszła z basenu. Postanowiłem pójść w jej ślady. W sypialni założyłem na siebie białą koszulę i spodnie od garnituru. Włosów nie suszyłem, bo było na tyle ciepło, że powinny mi same wyschnąć. Zszedłem na dół i zobaczyłem wychodzące dziewczyny.
-A "do zobaczenia tato" już nie powiesz?-zapytałem podchodząc do nich.
-Cześć tatusiu.-powiedziała całując mnie w policzek.
-A ty Angie się nie pożegnasz?-zapytałem patrząc na nią.
-Co jeszcze? Może mam cię do tego pocałować?-zapytała z pogardą.
-Nie obraziłbym się.-uśmiechnąłem się.
-Po tym co mi dzisiaj zrobiłeś możesz tylko pomarzyć. Cześć.-powiedziała i ciągnąć Violę za rękę wyszły.
-Należało ci się.-powiedział wychylający się z gabinetu Ramallo.
-Ona wie jaki jestem.-powiedziałem wchodząc do gabinetu.
-Zna cię niecały rok.-powiedział.
-Niecały rok znowu się widzimy, a znamy się parę dobrych lat, to właśnie ona kobieta o pięknych szmaragdowych oczach o imieniu Angeles pomagała mi z małą Violą. To jej jutro urządzam przyjęcie urodzinowe i to twojej pomocy będę potrzebował.-powiedziałem siadając za biurkiem, a on się na mnie patrzył z otwartymi ustami i wytrzeszczonymi oczami.-Ramallo hallo.-nie reagował.-RAMALLO!!!-wrzasnąłem i dopiero to podziałało, a ja się zaśmiałem.
-Skąd ty?-mówił ze zdziwieniem.
-Nieważne skąd ważne, że wiem. Musisz mi pomóc.-powiedziałem.
-Dobrze przyjacielu tylko jak?-powiedział po chwili ciszy ale widać było, że jest nadal zszokowany.
-Pamiętasz moją działkę za miastem, gdzieś 5 kilometrów stąd?-zapytałem.
-Tak, a co chcesz z nią zrobić?-zdradziłem mu mój plan dotyczący urodzin mojej pięknej szwagierki.
-Dobrze ale co ja mam zrobić?-zwykle mądry i pomocny co wszystko rozumie jest rozkojarzony, nic niekumającym człowiekiem.
-Powtórzę ci to wolniej.-powiedziałem już znudzony tą rozmową.-Gdy Violetta będzie przygotowywać Angie do wyjścia ze mną ty i ja przyniesiemy dekoracje. Rozumiesz do tej pory?-on tylko pokiwał głową.-Później jak ja z nią wyjdę o 15:30 ty zaniesiesz koszyk z jedzeniem i moim prezentem na działkę.-Ramallo tylko kiwał znacząco głową, że rozumie co mówię.-Jak rozłożysz koc to wrócisz do domu i pomożesz reszcie przygotować dom. O 18:30 zaczną się schodzić goście, ale my przyjdziemy gdzieś na 19. Kapujesz?-zakończyłem strasz nie długo wypowiedź, bo mówiłem to chyba z 10 minut jak nie więcej.
-A nie lepiej teraz przywieźć dekoracje i schować je w piwnicy, bo jutro musisz się przygotować.-w sumie dobrze gada.
-W sumie masz rację to chodź jedziemy po nie.-powiedziałem wstając z miejsca i kierując się do wyjścia. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na tą samą działkę co jutro przyjdę na nią z Angeles. Dekoracje były w dwóch kartonach więc wystarczył tylko jeden kurs, ale zanim wróciliśmy do domu pokazałem przyjacielowi Od kiedy ja mam przyjaciół? Kto by ze mną wytrzymał więcej niż 5 minut, a on wytrzymał prawie 40 lat w końcu znamy się od dzieciństwa. Dziwię się samemu sobie. gdzie rozłoży koc. Po powrocie do domu zaczęliśmy wyciągać kartony z samochodu, idąc w stronę drzwi wejściowych zobaczyłem...
********************
Co mógł zobaczyć German?
Jak się podobało?
Mam nadzieję, że sprostałam waszym oczekiwanią.
Next będzie jak Paulinka moja kochana "siostrzyczka" napisze u siebie.
I Paulinko to ma być taki GERMANGIOWY, mam nadzieję, że ZROZUMIAŁAŚ, bo FOCH.
Mam zaciesz:
DIELARI JEST RAZEM "OFICJALNIE"!!!
 Ja nie mogę przestać się na to gapić, a jak to widzę to uśmiech dobrowolnie pojawia mi się na twarzy. Oni są tacy słodcy.
 Ja skakałam, krzyczałam i na mnie się dziwnie patrzyli bo na dworze byłam XD. Jeszcze taka ciekawostka: szłam chodnikiem i gapiłam się na to zdjęcie i nagle BOOM wpadłam na słup (znów), a później na dom więc schowałam telefon i poszłam do domu i koniec.

wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 21 cz. 3

-Co "aniołeczek" cię z pokoju wygonił?-zapytałem głupio.
-Nie, wiesz sama wyszłam, zamknęłam drzwi i krzyczałam żeby otworzyła.-powiedziała ironicznie.
-Dobrze wiedzieć. Już się nie denerwuj.-powiedziałem łagodniej.
-Ja się nie denerwuję ale jak chcesz to mogę cię wyrzucić przez okno. Zainteresowany?-powiedziała słodko chichocząc. Udałem, że się zastanawiam.
nie zwracajcie uwagi na twarz XD
Raczej nie skorzystam.-odpowiedziałem na jej wcześniejsze pytanie.
-A wiesz szkoda, bo z chęcią bym ci...-przerwał jej krzyk Violi.
-Co się stało?-zapytałem stojąc w drzwiach sypialni córki.
-Ma...ma...ona...wy...wyleciała przez okno.-powiedziała szlochając, a po chwili znikać, a ja nie znajdowałem się w jej różowym pokoiku tylko na wielkiej łące. Po chwili koło mnie pojawiła się Maria, w dwóch kucykach wyglądała jak mała dziewczynka.
-German bądź szczęśliwy z moją siostrą, nie skrzywdź jej.-powiedziała i zanim zdążyłem zareagować ona zniknęła, a z oddali wyłoniła się sylwetka pięknej blondwłosej kobiety. Angeles miała na sobie piękną białą sukienkę. Podeszła do mnie i patrząc w oczy wypowiedziała dwa magiczne słowa, które w jej ustach zabrzmiały jak ósmy cud świata, a mianowicie "Kocham Cię". Jej następnym celem było umieszczenie swoich rączek na moim karku, a następnie zbliżyła swoją twarz do mojej. Już miała nadejść ta upragniona przeze mnie chwila gdy nagle ona odsunęła się ode mnie i zaczęła wymawiać moje imię. Zaczęło mi się kręcić w głowie, a cały świat rozmazał się, upadłe na ziemię i widziałem ciemność. Otworzyłem pomału oczy i leżałem w łóżko, a nade mną pochylała się owa blondynka.
-Co...co się stało?-zapytałem ziewając.
-Śniadanie na stole.-powiedziała chichocząc.-Masz twardy sen.-dodała już lekko uspokojona.
-Tylko dziś.-poinformowałem ją, bo nigdy mi się nie zdarzyło tak mocno spać, zwykle wstaję na dźwięk budzika, który dzisiaj albo nie zadzwonił albo ja go nie usłyszałem.
-Rozumiem. To już wstawaj i schodź na śniadanie.-powiedziała wychodząc z mojego pokoju. "Dobra nie rozumiem, czyli to był sen, a Maria naprawdę nie żyje, a ja wyjechałem i wróciłem. Czyli jutro urodziny Angie." myślałem doprowadzając się do porządku. Po jakimś ogarnięciu się zszedłem na dół. Przy stole zauważyłem wszystkich stojących koło Angie i śmiejących się.
-Z czego się śmiejecie?-zapytałem podchodząc do roześmianych domowników.
-Z niczego.-powiedziała blondynka chowając telefon do kieszeni spodni.
-Słodko wyglądasz gdy ssiesz kciuk tato.-powiedziała moja córka i wybuchła śmiechem.
-Co?! Przecież ja nie ssę kciuka.-byłem zdziwiony słowami mojej córki.
-Pokaż mu.-odezwał się Ramallo w stronę Angeles.
-Dobrze.-wyciągnęła telefon i w coś weszła.-Proszę.-zwróciła się do mnie podając urządzenie. Na ekranie pojawiłem się ja z kciukiem w ustach, nie mogłem w to uwierzyć, przecież ja nie ssę kciuka od kąd skończyłem 12 lat (XD). Byłem zaskoczony i z tego co słyszałem z 5 minut stałem w osłupieniu.
-Skąd to masz?-zapytałem Angie mając nadzieję, że to stare zdjęcie.
-Zrobiłam dziś rano gdy przyszłam cię obudzić.-odpowiedziała wycofując się w stronę ogrodu. Chyba za dobrze mnie znała.
-Chcesz uciec?-zapytałem podchodząc bliżej.
-Ja? Nie, coś ci się uroiło. Papa.-powiedziała i zaczęła biec w stronę ogrodu. Zacząłem ją gonić. Ganiałem ją dobre 10 minut, aż w końcu złapałem ją gdy chciała wbiec do domu ale niestety, dla mnie stety nie zdążyła. Wziąłem ją na ręce i zacząłem iść w stronę basenu, a temu wszystkiemu przyglądali się wszyscy w doskonałych nastrojach.
-German gdzie ty idziesz?! German nawet nie próbuj!-krzyczała wiercąc się.-Odstaw mnie Hefajstosie!-teraz już przegięła, tak się nie mówi jak stoję z nią na rękach na krawędzi basenu pełnego wody.
-Jak sobie panienka życzy, już cię puszczam.-powiedziałem ze złośliwym uśmieszkiem i wrzuciłem ją do wody.
-German ty idioto! Ty masz rozum?!-wrzasnęła.-Pomóż mi przynajmniej wyjść.-bardziej rozkazała niż poprosiła a przystanąłem na tym. Chwyciła mnie za rękę i zamiast się podciągnąć to wciągnęła mnie.
-Miałaś wyjść.-powiedziałem rozbawiony.
-Chyba nie myślałeś, że zostawię to bez zapłaty.-zaśmiała się złośliwie.
-Mogłem się tego domyślić.
*****************
Proszę bardzo jest i rozdział.
Jak się podoba?
Musiałam jakoś wyjść do "teraźniejszości".
Słuchajcie zrobiłam wykreślankę pt.:
"On jest niemożliwy"
PS.
Teraz ty Paulinko.
Czekam na twój next.

czwartek, 27 lutego 2014

To mnie powala.

Te zdjęcia normalnie nie mogę z nich.
Oczywiście Ramosek w roli głównej.

 




Te dwa zdjęcia są normalnie nienormalne XD
(logiczne zdanie)






































**********************
Co do rozdziału nie mam zielonego pojęcia kiedy się pojawi.
Dodaję ten post, bo chcę wam jeśli w ogóle ktoś to czyta pokazać przez co się chichram.
Te zdjęcia popsuły moją psychikę jeśli da się ją jeszcze popsuć.
Które zdjęcie według was są najśmieszniejsze?