(...)Ze snu "uwolnił" mnie budzik. Wstałem i wykonałem wszystkie poranne czynności. Po doprowadzeniu się do porządku szedłem w kierunku schodów, ale coś mi nie pasowało konkretnie wystrój domu.
-Tatusiu!-krzyknęła... właściwie nie wiem kto, ale była bardzo podobna do Violetty, ale przecież to nie możliwe moja Viola ma 16 lat, a ta dziewczynka wygląda na co najmniej 3.
-Violu nie męcz taty.-usłyszałem głos, znajomy głos, podniosłem głowę i ujrzałem Angie, ale nie 32 letnią tylko 19, muszę przyznać jest piękna i nic się nie zmieniła.
-Ciocia Angeles!-teraz już miałem pewność, że to rok 2000. Więc to wszystko co się zdarzyło to był sen, śmierć Marii, mój wyjazd i powrót, wszystko to był sen.
-Nad czym ty się tak zastanawiasz Hefajstos?-zapytała z tym cudownym uśmiechem.
-To już dawno przestało być śmieszne Angel.-odgryzłem się choć ona nic sobie z tego nie robiła.
-A German, bo zapomną Maria nie będzie mogła przyjechać, coś jej wypadło.-powiedziała i od razu posmutniała.
-Ciocia robi buu.-przyszła Viola (nawet nie zauważyłem, że jej nie ma), a Angie szybko otarła spływającą łzę.
-Nie słońce wszystko dobrze.-to piękne, że w tak krótkim czasie może zmienić nastrój.
-Tato kiedy mama będzie?-zapytała z entuzjazmem w oczach.
-Kochanie, bo mamusia nie może przyjechać, coś ją zatrzymało.-widziałem jej łzy w oczach.
-Jak to przecież Wigilia to dzień wolny od pracy, jej nie może nie być.-płakała tuląc się w ciotkę. Zaraz, zaraz Wigilia. Nie wierzę, że przyśniło mi się 13 lat i to jeszcze przed Wigilią, to jednak czas cudów.
-Nie płacz słońce, mamusia bardzo żałuje ale nie może. Na pewno niedługo ją zobaczymy.-kucnąłem przy córce i szwagierce. Dziewczynka przytuliła mnie nie puszczając cioci.
-Violu idź na dół, my zaraz przyjdziemy.-powiedziała łagodnym głosem.
-Dobrze.-powiedziała i zeszła ma dół, a Angeles zaczęły lecieć łzy.
-Nie płacz Angie.-mówiłem przytulając ją.
-Nie wierzę ja Maria mogła to zrobić, zawsze powtarzała mi, że muzyka nigdy nie będzie ważniejsza od rodziny, a teraz co głupi koncert jest ważniejszy od własnej córki. Gdyby mi ktoś to opowiedział parę lat temu ma pewno bym nie uwierzył.-wychlipała w moje ramie.
-Angie spokojnie, ona jest zajęta, na pewno za niedługo ją zobaczymy i znowu będziemy wszyscy razem.-powiedziałem odsuwając się od niej.-Nie płacz, proszę.-otarłem jej łzy, a ona uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłem.
-Dziękuję German. Choćmy już, bo Olga zaraz nam coś zrobi.-powiedziała i obje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Violu uważaj na choinkę!-krzyknęła widząc Violę bawiącą się koło drzewka.
-Tak, bo chyba nie chcesz przemienić się w nią jak ciocia.-powiedziałem, a ona popatrzyła na mnie zła.
-To było dawno i nie prawda.-zaprzeczyła.
-Dawno? Pff raczej 4 lata temu.-rzuciłem kpiąco.
-Dobra koniec tematu. Olga już nakryła do stołu, idziemy.-zawołała, a ja wiedziałem, że chciała odwieść temat od siebie.
-Dzień dobry, jak się spało?-zapytała jak zwykle radosna Olgita.-Ty Angeles pewnie śniłaś o swoim księciu.-wytrzeszczyłem oczy na samą myśl o tym.
-Co!? Nie! Ja nie mam księcia.-mówiła szczerze, widziałem to w jej oczach, za dobrze ją znam.
-A ten brunet co do ciebie przychodzi?-jak zwykle podejrzliwa Oleńka.
-Pablo? Nie to tylko przyjaciel, on jest jak brat i nikt więcej.-odpowiedziała tym melodyjnym głosikiem.
-Está nevando, está nevando
Cascabeles que suenan
Qué bonito trineo scamper
dal blanca almidonada.-
usłyszałem znajomy głos. to był głos...
*********************
Cześć to znów ja z pierwszą częścią 21 rozdziału.
Czyj to głos?
Mam nadzieję, że się podoba.
Chcę również podziękować za prawie 85♥♥ wyświetleń.
Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.