czwartek, 27 lutego 2014

To mnie powala.

Te zdjęcia normalnie nie mogę z nich.
Oczywiście Ramosek w roli głównej.

 




Te dwa zdjęcia są normalnie nienormalne XD
(logiczne zdanie)






































**********************
Co do rozdziału nie mam zielonego pojęcia kiedy się pojawi.
Dodaję ten post, bo chcę wam jeśli w ogóle ktoś to czyta pokazać przez co się chichram.
Te zdjęcia popsuły moją psychikę jeśli da się ją jeszcze popsuć.
Które zdjęcie według was są najśmieszniejsze?

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 21 cz. 2

(...)Usłyszałem znajomy głos, to był głos Marii.
-Mamusia!-krzyknęła Violetta rzucając się jej na szuję.
-Maria?!-powiedziałem ze szwagierką.
-Tak, przyjechałam na dwa może trzy dni.-powiedziała z wyczuwalnym smutkiem.
-Ale jak to tylko na dwa, trzy dni. Ja nie chcę abyś wyjeżdżała.-szlochała.
-Ale Violu ja muszę.-próbowała jej wytłumaczyć.
-WŁAŚNIE, ŻE NIE MUSISZ! LEPIEJ ZNAM CIOCIĘ NIŻ MAMĘ, BO JEJ CIĄGLE NIE MA, BO DLA NIEJ WSZYSTKO JEST WAŻNIEJSZE OPRÓCZ RODZINY! MOŻE W OGÓLE NIE POWINNAŚ TU PRZYJEŻDŻAĆ!-wykrzyczała 3 latka prosto w twarz mojej żony. Zaraz, zaraz przecież to było w moim śnie, teraz Angie pobiegnie za nią do pokoju.
-Pójdę z nią porozmawiać.-powiedziała i zostawiła nas samych. Podszedłem do żony, która była cała zapłakana, zabolały ją jej słowa.
-Spokojnie kochanie, będzie dobrze.-powiedziałem przytulając ją do siebie.
-Ona ma rację. To prawda, że Viola mnie nie zna. To Angeles powinna być gwiazdą, ona zawsze była ode mnie lepsza we wszystkim. Jestem okropną siostrą, żoną i matką.-wyszlochała w moje ramie jak niedawno blondynka.
-Nie jesteś okropna, my cię kochamy. Pamiętaj o tym.-próbowałem ją pocieszyć. Maria wtuliła się we mnie, a ja głaskałem ją po plecach.
-Violetta proszę otwórz!-usłyszałem krzyk Angie, czyżby mój mały "aniołeczek" wygonił ją z pokoju.
-Nie, chcę zostać sama!-krzyknęła mała.
-Proszę, chcę porozmawiać!-prosiła na marne.
-Nie chcesz rozmawiać, chcesz mi znowu powiedzieć, że źle robię! Chcę zostać sama! Idź!-krzyczała Viola, a już po chwili widziałem Angie schodzącą po schodach.
-Słyszeliście!-zapytała podchodząc do nas.
-Tak.-odparła brunetka siostrze.
-Zaraz się uspokoi.-powiedziała kładąc rękę na ramieniu starszej.
-Coś mi się nie wydaje.-powiedziała smutno Maria.
-Ona cię kocha tak jak my, tylko tęskni.-powiedziała i zadzwonił jej telefon.
--Odbierz.-powiedziała matka mojej córki.
-Przepraszam.-powiedziała i odebrała.
-Halo?...Mówiłam coś...Nie Val...Skończyłam z tym...Rozłączam się, papa.-powiedziała i wróciła do pocieszania siostry.
-Kto to?-zapytała Maria.
-Val.-powiedziała z westchnieniem.
-Co ci proponowała?-tym razem ja wtrąciłem się do rozmowy.
-To co zwykle. Chciała mnie do serialu zaciągnąć.-odpowiedziała ze smutkiem. Wiedziałem, że po nakręceniu filmu i serialu oraz trasach koncertowych z tym związanych, skończyła z tym z ciężkim bólem serca aby być z rodzinom.
-To czemu się nie zgodzisz? Kochałaś to i nadal kochasz.-Maria zawsze chciała szczęścia Angeles.
-Nie chcę już do tego wracać. Zabiegana, bez chwili spokoju.-powiedziała blondynka.
-Szkoda, że ja nie mogę zrezygnować.-Maria tak żałowała tej trasy.
-Jeszcze tylko 2 lata, one zlecą zanim się obejrzysz, zobaczysz.-pocieszała ją siostra.
-Dziękuję.-powiedziała moja Maria.-Pójdę z nią porozmawiać.-dodała i poszła w stronę pokoju naszej córki.
**************
To jest 2 część ale nie ostatnia 21 rozdziału.
Mam nadzieję, że się spodobał.
Trochę krótki ale jest.
Co sądzicie?
PS.
Teraz twoja kolej Paulinko.

wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 21 cz.1

(...)Ze snu "uwolnił" mnie budzik. Wstałem i wykonałem wszystkie poranne czynności. Po doprowadzeniu się do porządku szedłem w kierunku schodów, ale coś mi nie pasowało konkretnie wystrój domu.
-Tatusiu!-krzyknęła... właściwie nie wiem kto, ale była bardzo podobna do Violetty, ale przecież to nie możliwe moja Viola ma 16 lat, a ta dziewczynka wygląda na co najmniej 3.
-Violu nie męcz taty.-usłyszałem głos, znajomy głos, podniosłem głowę i ujrzałem Angie, ale nie 32 letnią tylko 19, muszę przyznać jest piękna i nic się nie zmieniła.
-Ciocia Angeles!-teraz już miałem pewność, że to rok 2000. Więc to wszystko co się zdarzyło to był sen, śmierć Marii, mój wyjazd i powrót, wszystko to był sen.
-Nad czym ty się tak zastanawiasz Hefajstos?-zapytała z tym cudownym uśmiechem.
-To już dawno przestało być śmieszne Angel.-odgryzłem się choć ona nic sobie z tego nie robiła.
-A German, bo zapomną Maria nie będzie mogła przyjechać, coś jej wypadło.-powiedziała i od razu posmutniała.
-Ciocia robi buu.-przyszła Viola (nawet nie zauważyłem, że jej nie ma), a Angie szybko otarła spływającą łzę.
-Nie słońce wszystko dobrze.-to piękne, że w tak krótkim czasie może zmienić nastrój.
-Tato kiedy mama będzie?-zapytała z entuzjazmem w oczach.
-Kochanie, bo mamusia nie może przyjechać, coś ją zatrzymało.-widziałem jej łzy w oczach.
-Jak to przecież Wigilia to dzień wolny od pracy, jej nie może nie być.-płakała tuląc się w ciotkę. Zaraz, zaraz Wigilia. Nie wierzę, że przyśniło mi się 13 lat i to jeszcze przed Wigilią, to jednak czas cudów.
-Nie płacz słońce, mamusia bardzo żałuje ale nie może. Na pewno niedługo ją zobaczymy.-kucnąłem przy córce i szwagierce. Dziewczynka przytuliła mnie nie puszczając cioci.
-Violu idź na dół, my zaraz przyjdziemy.-powiedziała łagodnym głosem.
-Dobrze.-powiedziała i zeszła ma dół, a Angeles zaczęły lecieć łzy.
-Nie płacz Angie.-mówiłem przytulając ją.
-Nie wierzę ja Maria mogła to zrobić, zawsze powtarzała mi, że muzyka nigdy nie będzie ważniejsza od rodziny, a teraz co głupi koncert jest ważniejszy od własnej córki. Gdyby mi ktoś to opowiedział parę lat temu ma pewno bym nie uwierzył.-wychlipała w moje ramie.
-Angie spokojnie, ona jest zajęta, na pewno za niedługo ją zobaczymy i znowu będziemy wszyscy razem.-powiedziałem odsuwając się od niej.-Nie płacz, proszę.-otarłem jej łzy, a ona uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłem.
-Dziękuję German. Choćmy już, bo Olga zaraz nam coś zrobi.-powiedziała i obje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Violu uważaj na choinkę!-krzyknęła widząc Violę bawiącą się koło drzewka.
-Tak, bo chyba nie chcesz przemienić się w nią jak ciocia.-powiedziałem, a ona popatrzyła na mnie zła.
-To było dawno i nie prawda.-zaprzeczyła.
-Dawno? Pff raczej 4 lata temu.-rzuciłem kpiąco.
-Dobra koniec tematu. Olga już nakryła do stołu, idziemy.-zawołała, a ja wiedziałem, że chciała odwieść temat od siebie.
-Dzień dobry, jak się spało?-zapytała jak zwykle radosna Olgita.-Ty Angeles pewnie śniłaś o swoim księciu.-wytrzeszczyłem oczy na samą myśl o tym.
-Co!? Nie! Ja nie mam księcia.-mówiła szczerze, widziałem to w jej oczach, za dobrze ją znam.
-A ten brunet co do ciebie przychodzi?-jak zwykle podejrzliwa Oleńka.
-Pablo? Nie to tylko przyjaciel, on jest jak brat i nikt więcej.-odpowiedziała tym melodyjnym głosikiem.
-Está nevando, está nevando
Cascabeles que suenan
Qué bonito trineo scamper
dal blanca almidonada.-
usłyszałem znajomy głos. to był głos...
*********************
Cześć to znów ja z pierwszą częścią 21 rozdziału.
Czyj to głos?
Mam nadzieję, że się podoba.
Chcę również podziękować za prawie 85♥♥ wyświetleń.
Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 20

(...)W kuchni siedziała moja siostrzenica, wyglądała na przygnębioną.
-Coś się stało Violu?-nie lubię gdy jest smutna.
-Nie po prostu źle się czuję z tą sytuacją z Thomasem.-widziałam w jej oczach łza.
-Nadal coś co do niego czujesz?
-Nie, po prostu jest dla mnie ważny i chcę z nim przyjaźnić ale Ludmiła obwiązała go sobie wokół palca.-łza pociekła jej po policzku.
-Violu porozmawiaj z nim, wyjaśnijcie sobie wszystko. Będzie dobrze.-otarłam jej policzek z łez i przytuliłam.
-A wy jeszcze nie śpicie?-zapytał wchodzący do pomieszczenia pan domu.
-Ja właśnie idę. Dziękuję Angie. Dobranoc.-powiedziała i poszła do swojego pokoju spać.
-Co jej powiedziałaś?-zapytał po usłyszeniu trzasku zamykanych drzwi.
-Potrzebowała porady.-odpowiedziałam prawdziwie lejąc sobie wodę do szklanki.
-Czemu nie śpisz?zapytał.
-Bo leję sobie szklankę do wody.-powiedziałam, a on zaśmiał się.
-Tak mądra Angie leje sobie szklankę do wody.
-Przejęzyczyłam się.
-Wiesz nie zauważyłem.-powiedział z ironią.-A dlaczego nie śpisz?
-Bo nie mogę.-powiedziałam i pocałowałam jego polik.-Dziękuję za ciuciu.-powiedziałam jak dziecko.
-Dla ciebie wszystko.-uśmiechnął się.
-Czemu ty musisz być taki?-zapytałam wskazując na niego.
-Jaki?-zaśmiał się.
-Taki...taki idealny.-po wypowiedzeniu mojego ostatniego wyrazu oczy mu się zalśniły. Podszedł do mnie i kolejny raz tej nocy złożyła na moich ustach delikatny pocałunek, może trwał on tylko chwilę ale czułam uczucie, którym mnie darzy. Spojrzałam się w jego oczy. Uśmiechał się cudownie, ale właśnie zawsze musi być jakieś ale.
-German ja tak nie mogę.
-Czemu?-zapytał, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
-German powtarzałam ci to kilkakrotnie.-gdy mu odmawiałam i zaprzeczałam to raniłam sama siebie.
-Angie ja cię nie rozumiem. Jak się całujemy to czuję, że mogę zrobić wszystko, gdy widzę twoje szmaragdowe oczy to umiem z nich wyczytać twoje uczucia i wiem, że nie jestem ci obojętny. Widzę w twoich oczach cierpienie i nie mogę tego zrozumieć.-przystopował na chwilę i spojżał w moje oczy jeszcze głębiej po czym dodał.-Kocham Cię.
-Mnie nie da się zrozumieć i nigdy nie dało. To co mówisz nie...
-Proszę cię zaraz powiesz, że to co mówię to nieprawda.
-Proszę daj mi dokończyć.-powiedziałam spokojnie.
-Dobrze dokańczaj.
-Dziękuję, a więc. To co mówisz to nie jest kłamstwo. To wszystko to prawda, nie jesteś mi obojętny i nieważne co powiem, ile razy zaprzeczę moje serce zdania nie zmieni, zawsze będzie cię kochało, a rozsądek zawsze będzie mówił nie. Ja nie przestanę zaprzeczać, bo wiem, że tak być nie może. Dobranoc.-powiedziałam wymijając go i wychodząc z pomieszczenia. Powędrowałam do pokoju i momentalnie zasnęłam.
OCZAMI GERMANA
To co powiedziała Angie zdziwiło ale również ucieszyło, bo wiem, że odwzajemnia moje uczucia. Zasnąłem w bardzo szybkim tempie. Śniła mi się ona. Miała białą suknię jak do ślubu, a ja stałem przed nią w garniturze, garniturze ślubnym. Nagle usłyszałem pytanie.
-Czy ty Germanie Castillo bierzesz za żonę tą tu obecną Angeles Saramego?
-Tak.
-Więc ogłaszam was mężem i żoną, możecie się pocałować.-Nasze usta się zbliżały i już miały się złączyć ale ze snu "uwolnił/a" mnie...
*********************************
Kto lub co przerwało tą cudowną chwilę?
 Następny rozdział może was zdziwić.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 19

(...)Przede mną pojawił się wpis z 30 czerwca 1993 roku.
Witam moi drodzy!
O to kolejny dzień z mojego życia, dziś śledziła (znów) moją siostrę.
 Maria wstała dziś o 6 aby się przygotować na "przyjacielskie" spotkanie z Germanem, ta jasne przecież wszyscy wiedzą, że są parą od 4 lat.
-Mamo!-krzyczała schodząc po schodach. Poszłam za nią.
-Co się znowu stało?-zapytała trochę już od niechcenia mama.
-Pomóż mi z włosami.-tak jasne, a moje śniadanie. Mama poprawiła jej koka i wróciła do wcześniejszej czynności. 
Maria wyszła, a ja podążyłam za nią. Doszliśmy do parku.
 Zauważyłam sierotę z bukietem róż, czerwonych róż. 
Moja siostra je uwielbiała.
-Witaj kochanie.-podszedł do niej i pocałował. 
Gdy na nich patrzyłam aż mi się rzygać chciało. Poszli do jakiejś kawiarni, w czekoladowych oczach bruneta widziałam iskierki, iskierki szczęści. 
Około godziny 15 wyszli z kawiarni i poszli pospacerować po parku. 
Spacerowali jakieś 2 i pół godziny czasami (czyt. często) pałując się.
Poszli do domu Germita, nie chcecie wiedzieć jakie dźwięki się z niego wydawały. 
O 19 poszłam za Marią do domu, oczywiście pan Germanek musiał ją odprowadzić.
__________********************__________
Dorobiłam zdjęcia co mogli robić u niego w domu.

Dobra bez przedłużania ja powinna iść do psychiatryka po tym co dziś usłyszałam mój mózg ma się jeszcze gorzej.
Do zobaczenia niebawem.
 Angeles Saramego








Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.
-Wow! Widzę, że miałeś fajne przezwiska sierota i Germit.-zaśmiałam się.
-Ona nazywała mnie tak przy ludziach co nie było za bardzo śmieszne.
-A to czemu?-zapytałam głupio, bo pamiętam jak go później tak przezywali.
-Później ciągle mówili na mnie Germit, sierota, Gnomit. Według niej wyglądałem też jak Hefajstos*.-powiedział, a ja ledwo wytrzymywałam ze śmiechu.-Śmieszy cię to?-zapytał z pogardą.
-Ażebyś wiedział Hefajstosie.-powiedziałam i wybuchłam śmiechem.
-Hahaha bardzo śmieszne.-powiedział z ironią.
-Ażebyś wiedział.-powiedziałam już trochę bardziej opanowana.
-Powtarzasz się.-poinformował mnie.
-Przeszkadza ci to?-spojrzałam na niego chłodno.
-Nie. Ładnie wyglądasz gdy udajesz złom.-powiedział przybliżając się do mnie, w jego oczach widziałam niepewność.
-Kto mówi, że udaję?-zapytałam zmieszana.
-Nie znam cię od wczoraj.-powiedział i stał tuż przede mną. Spojrzałam w jego oczy była w nich niepewność zakryta radością.
-To to wiem.-odpowiedziałam czując jego oddech na moim policzku.
-A wiesz co teraz zrobię?-zapytał obdarzając mój polik pocałunkiem.
-Domyślam się.-powiedziałam szeptem. Spojrzał na mnie tymi pięknymi oczami, w których widziałam małe iskiereczki radości. Po chwili poczułam jego wargi na swoich. Pocałunek był namiętny ale delikatny tak jakby się bał, że jeden najmniejszy błąd spowodował, że się rozpadnę, skruszę. Jego ręce "wylądowały" na moich biodrach, a moje obejmowały jego kark. Nie wiem ile trwał nasz pocałunek, przy tym facecie przestaję myśleć. Stałam tam i oddawałam jego pocałunki skrywające nasze najszczersze uczucia. Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie aby nabrać powietrza. Spojrzałam w jego czekoladowe paczałki już nie było w nich niepewności tylko wielkie szczęście, taka euforia.
-German my nie...
-Powinniśmy, tak wiem, wiem. Angie to jest twoje motto, proszę przestań. Kocham Cię.-mówił lekko podenerwowany, ja się tylko do niego przytuliłam.
-Ja tak nie mogę.-wyłkałam.
-Spokojnie nie płacz. Przepraszam.-szepnął mi do ucha, odsunęłam się od niego i przejechałam mu ręką po policzku.
-Nie masz za co przepraszać, to ja powinnam zareagować wcześniej.-nie chciałam aby miał poczucie winy.
-Ale nie zareagowałaś.-widziałam ten złośliwy uśmieszek i rozbłyski w oczach.
-No niby nie.
-Czyli ty też coś do mnie czujesz?-czasami on mnie tak wnerwia, że nie wiem, nic mu nie odpowiedziałam.
-Milczenie jest oznaką zgody.-Czy on musi być taki.
-Nie bądź taki mądry.-powiedziałam wychodząc z gabinetu, pokierowałam się w stronę pokoju. Wzięłam piżamę, poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, bo zbyt wcześnie nie było, a ja mam jutro zajęcia. Ubrałam piżamę i podążyłam w stronę swojego pokoju, wchodząc do niego zauważyłam na łóżku kopertę przykrytą lizakiem w kształcie serca. Po przeczytaniu listu mimowolnie się uśmiechnęłam.Włożyłam list do szuflady biurka , a lizaka na szafce nocnej. Miałam się kłaść ale zaschło mi w gardle więc zeszłam na dół. W kuchni siedział/a....
**********=^.^=**********
*Hefajstos-grecki bóg kowalstwa, mieszka w wulkanie Etna.
Jesztem, żyję i na razie nie zamierzam umierać.
Rozdział przepisałam więc jest,
mam nadzieję, że się spodoba.
Kto siedział w kuchni?
Zdjęcia robiłam sama więc proszę o wyrozumiałość jeśli coś nie gra.
Mam nadzieję, że list przeczytaliście jak nie to mogę go przepisać.

niedziela, 2 lutego 2014

CUMPLEAÑOS FELIZ!!!

CUMPLEAÑOS FELIZ CLARI!!!
 Dziś 2 lutego 2014 roku Maria Clara Alonso obchodzi swoje 24 urodziny
więc spamujmy na je Twitterze  https://twitter.com/clarialonso_
Możecie pisać, np.: 
Feliz cumpleaños, Polonia te amo!
Wszystkiego najlepszego, Polska Cię kocha!
lub
 100 años de Polonia.
100 lat od Polski.
albo
Los amamos. Feliz cumpleaños Polonia te amo!
Uwielbiamy Cię. Wszystkiego najlepszego Polska Cię kocha!
i wiele wiele innych.

Jeszcze raz Wszystkiego najlepszego Clari. Żyj 100 lat. Uwielbiamy Cię i cieszymy z powrotu do Violetty.









_____________________________
Rozdział niebawem, a teraz spamujcie naszej kochanej Claricie.
Zapraszam również na http://nasze-sytuacje.blogspot.com/