poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 2

-Kim pani jest?-zapytał ze zdziwieniem.
-Ja jestem Angie.-odpowiedziałam.
-A co pani tu robi?-zadał kolejne pytanie i "wyrwał" mi z rąk zdjęcie siostry.
-Przyszłam zmienić życie Violetty.-powiedziałam poważnym tonem.
-To mi się podoba, kogoś takiego szukamy, ale muszę przesłuchać więcej kandydatek-powiedział z lekkim uśmiechem.
-Eee...Co?-tylko to mogłam z siebie wykrztusić.
-Pani jest guwernantką dla Violetty. Tak?-zapytał zdziwiony. On mnie nie poznał więc nie wie kim jestem. Mogę spróbować przynajmniej będę blisko mojej siostrzenicy-pomyślałam i pokiwałam twierdząco głową.
-Proszę usiąść porozmawiamy.-jak powiedział tak zrobiłam. Rozmawialiśmy chyba z godzinę jak nie więcej.
-Panie Germanie pana córka zniknęła!!!-krzyknęła wchodząca do gabinetu gosposia. Straśnie się wystraszyłam podobnie jak mój szwagier.
-Jak to zniknęła?-zapytał z niedowierzaniem.
-Po prostu nigdzie jej nie ma.
-Dzwonię na policję.-oznajmił pan domu.
-Spokojnie nie denerwuj się znajdą ją.-próbowałam uspokoić szwagra ale na marne. German wyszedł z mieszkania w celu szukania Violi, a ja poszłam z Olgą do kuchni.
-Proszę iść pan German i tak pani dzisiaj nie przyjmie.-powiedziała kobieta.
-Nie mogę wyjść w takiej sytuacji będę się strasznie martwić.-powiedziałam, a gosposia już nic nie dodała tylko wyszła z pomieszczenia. Gdy Olga wyszła, to tylnymi drzwiami weszła mokra Violetta.
-Violetta!-krzyknęłam i ją przytuliłam.
-Pani jest pewnie nową guwernantką.-powiedziała obojętnie dziewczyna
-Nawet nie wiesz jak długo czekałam na to spotkanie-powiedziałam szczęśliwa.
-Podlizywać masz się mojemu tacie a nie mnie.-powiedziała wrednym tonem.
-Słyszałam o twojej kłótni z tatą, ale ucieczka nie jest dobrym rozwiązaniem. Nieważne jaki jest samolubny, ostry i zakłamany...-w tym momencie ona mi przerwała.
-Nie jest aż taki zły.-powiedziała niewinnym głosem.
-Tak wiem ale mówiłam ogólnie o rodzicach. Pamiętaj Violetto najlepszym rozwiązaniem jest rozmowa.-złapałam ją za ręce-Violetto jestem twoją...-przerwała mi Olga krzykiem szczęścia.
-Moja kruszynko wróciłaś-krzyczała Olga.
-Dziękuję.-powiedziała cicho Viola gdy Olga wyciągała ją z kuchni.
-Chcę żeby pani dla nas pracowała, zatrudniam panią.-powiedział mój szwagier. Z kuchni poszliśmy do gabinetu pana domu, a tam on mi wręczył 10 stronicowy regulamin domu. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia, a mój szwagier zapytał się czy coś się stało ale ja nic nie odpowiedziałam więc on zapytał jeszcze raz tym razem odpowiedziałam.
-Ni...nie, nic mi nie jest.-powiedziałam nadal zdziwiona.
-Na pewno?-zapytał dla pewności.
-T...tak na pewno.-odpowiedziałam z uśmiechem.

4 komentarze: