(...)-Ty lepiej zapnij koszulę i zetrzyj moją szminkę z twarzy.-powiedziała chichocząc. Spojrzałem na swoją część garderoby i zacząłem w pośpiechu ją zapinać.
-Jeszcze tylko moja szminka.-powiedziała podchodząc do mnie ze ścierką. Zaczęła wycierać mi usta i policzek.
-Sam bym sobie poradził ale dziękuję.-powiedziałem gdy skończyła.
-Może ja wolałam zrobić to za ciebie.-powiedziała dość pewnie.
-Nie poznaję cię.-powiedziałem śmiejąc się.-Chodźmy może już na obiad-powiedziałem ciągnąc ją do jadalni. Obiad minął w spokoju. Po posiłku poszedłem do gabinetu, a Viola z ciocią do pokoju nastolatki.
OCZAMI VIOLETTY

-Angie o czym rozmawiałaś z tatą jak ja i Ramallo wyszliśmy?-zapytałam siadając obok niej na łóżku.
-My o niczym nie rozmawialiśmy.-powiedziała uśmiechając się.
-To co robiliście?-jestem pewna, że między nimi coś jest tylko jeszcze nie wiem co.
-Nic.-jakoś jej nie uwierzyłam ale zostawiłam to bez komentarza. Rozmawialiśmy przez dobre 2 godziny, a nawet więcej. Angie poszła do siebie, bo mówiła coś o piosenkach, które musi przygotować na poniedziałek. Gdy ona poszła ja zaczęłam szukać czegoś na jutrzejsze przyjęcie, bo w końcu muszę jakoś wyglądać. Po godzinie znalazłam idealną sukienkę na tę uroczystość. Usiadłam na łóżku gdy nagle przypomniałam sobie, że nie poinformowałam cioci o naszym jutrzejszym dniu. Wyszłam z pokoju i pokierowałam się w stronę drzwi od pokoju Angie. Po usłyszeniu "proszę" nadusiłam klamkę i weszłam do pomieszczenia.
-Angie, bo zapomniała się zapytać.
-O co słonko?
-Czy spędzisz jutro ze mną dzień, będzie fajnie.-zrobiłam maślane oczka, a ona się uśmiechnęła i powiedziała, że też chciała mi to zaproponować. Posiedzieliśmy sobie z pół godziny gdy Olga zaczęła wołać na kolacje. Zeszłyśmy na dół całe roześmiane.
-A wy co takie rozbawione?-zapytała jak zwykle ciekawa wszystkiego Olgita.
.jpg)
-Nie, nic.-powiedziałam i zajęłam miejsce pomiędzy tatą, a Angie. Kolacja minęła bardzo miło i zabawnie. Rozmawialiśmy o wszystkim, śmialiśmy się i żartowaliśmy. Widziałam jak tata i Angie prawie ciągle na siebie patrzyli i się uśmiechali. Gdy wszyscy poszli do swoich pokoi ja postanowiłam przed snem zajrzeć na strych. Po cichu wyszłam z pokoju i przeszłam przez korytarz. Wchodząc do pokoju uderzył mnie zapach perfum mamy. Białe ściany
wyglądały jak w psychiatryku przyprawiały o dreszcze. Podeszłam do małego białego fotela, na którym leżał...pamiętnik mamy. Wzięłam go do ręki i otworzyłam na obojętnie jakiej stronie, jak się okazało na stronie o 19 urodzinach Angeles.
13 września1999
Moja Angeles ma 19 lat. Nie wierzę jak ten czas zleciał, zaledwie wczoraj bawiłyśmy się na łące wśród kwiatów. Angie jest idealnym wzorem dla Violi. Żyj 100 lat kochana. Z okazji twojego święta mamy dla ciebie niespodziankę, powinna ci się spodobać. Jeszcze raz 100 lat, a może nawet i więcej. Kocham cię i zawsze będę chciała twojego szczęścia.
Po przeczytaniu tego uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. Przewróciła stronęi czytałam kontynuację 19 urodzin cioci.
Przyjęcie, przyjęcie i po przyjęciu. Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś. Dobrze, że nie powróżyła się akcja z dość niedawnych, bo 16 urodzin gdy wpadłaś na Germana z tortem i byliście cali w czekoladowym deserze. Kocham cię moja mała niezdaro. Życzę ci kolejny raz dzisiejszego dnia 100 lat.
To było cudowne, moja mama mocno kochała Angie. Chciałabym mieć taką siostrę jak moja mama. Zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie i widniała na nim godzina 21:36 więc poszłam już do swojego pokoju. Kładąc się na łóżku momentalnie zasnęłam. Budzik obudził mnie o 7:30 więc szybko wstałam i ubrałam się w szarą bluzkę w białe groszki i pudrowo-różową spódniczkę z czarnym paskiem i zeszłam na dół o 9. Przy stole siedzieli wszyscy domownicy. Zajęłam swoje miejsce i zaczęłam jeść. Po skończonym śniadaniu razem z Angie poszliśmy do jej pokoju.
OCZAMI GERMANA
Jest 15 muszę się szykować, bo Viola mówiła, że od 10 do 15:30 ona się nią zajmuje. Ubrałem się w białą koszulę, spodnie i marynarkę od garnituru. Powiedziałem jeszcze Ramallo, że jak wyśle mu SMS-a to ma przywieźć koszyk z jedzeniem na działkę.
OCZAMI VIOLETTY

Od 10 siedzę z Angie u niej w pokoju. Gdy było w pół do 15 zacząłem pod pretekstem obejrzenia jej ciuchów szukać czegoś na jej wyjście z tatą. Oczywiście Angie jak to Angie wymiękła przy minie "zaraz się rozpłaczę", bo mina "zbitego pieska" nie zawsze na nią działa. Po jakiś 20 minutach poszukiwań miałam trzy finałowe stroje. We wszystkim wyglądała pięknie ale najładniej w pudrowej asymetryczne sukience na ramiączkach, bo spodnie za bardzo nie pasują, a w spódnicach nie za często chodzi choć się zdarza. Po jakiś 20 minutach namawiania zrobiłam jej makijaż i była gotowa. Zostało jeszcze 5 minut więc dosłownie zniosłam ją na dół, była bardzo lekka.
OCZAMI ANGELES
Gdy Viola mnie zniosła na dole czekał ON.

-Angie spędzisz ze mną ten wieczór?-zapytał z cudownym uśmiechem.
-Wiesz aktualnie jest w pół do 4 więc to południe.-powiedziałam z uśmiechem. Szczerze z chęcią bym spędziła z nim resztę tego dnia.
-No to spędzisz ze mną to popołudnie?-poprawił się.
-Z chęcią ale tak nie wyjdę.-powiedziałam.
-Czemu? Wyglądasz ślicznie.-wtrąciła się Violetta.
-Tak, dobrze ale nie mam butów, a boso nie pójdę.-zaśmiałam się, a z zawiedzionej miny pana domu zrobił się wielki uśmiech.
-Zapomniałam, zaraz będę.-powiedziała idąc na górę po 2 minutach pojawiła się na balkoniku pokazując mi czarne ogromne obcasy. Nie znosiłam tych butów ale i tak zostawiłam je na pamiątkę.
-Ty sobie ze mnie żartujesz? Ja w tych butach kiedyś nogę połamałam.-powiedziała przypominając sobie incydent z planu filmowego. Viola znowu weszła do mojego pokoju.
-A te?-zapytała pokazując mi beżowe koturny.
-Idealne.-powiedziałam,a ona z uśmiechem podała mi buty.
-Teraz uciekajcie. Tylko nie wracajcie za późno. Jasne tato?-powiedziała groźnie, a ja zachichotałam. Po minie szwagra wywnioskowałam, że jest zirytowany obecnością córki.
-Idziemy?-zwróciłam się do niego.
-Tak choć.-wzięłam go pod rękę i wyszliśmy z domu.
-Pięknie wyglądasz.-szepnął mi do ucha, a ja zadrżałam.
-A ty pięknie to wszystko wykombinowałeś.-powiedziałam śmiejąc się.-Ale wiesz, że wystarczyło zapytać, nie?-dodałam.
-A zgodziłabyś się?-zapytał.
-Teraz zgodziłam się od razu to jak myślisz?-powiedziałam z nutką ironii.
-następnym razem zapamiętam.-szepnął.
"Que suerte saber que eres agua en mi desierto
difícil creer que se acabe con el tiempo
no hay mas nada que hablar lo que existe
de verdad no hay mas nada que hablar
vera"-zabrzmiał mój telefon. Przepraszając odebrałam i odeszłam o parę kroków.
-Halo?-zapytała.
-Chciałem ci życzyć wszystkiego najlepszego.-usłyszałam głos Pabla.
-A ja powiedzieć, że tego nie przyjmuje.-powiedziałam ostro.
-O a co się niby takiego wielkiego stało?-zapytał dość dziwnym głosem.
-Co się stało?! Co się stało?! To już nie pamiętasz swojej kłótni z Jackie i jak mnie obrażałeś. Nie pamiętasz?Wiesz co szkoda mi ciebie. Nie dzwoń do mnie więcej.-powiedziałam rozłączając się. Wracając do mojego towarzysza zauważyłam, że on też korzystał z telefonu.
-Możemy iść?-zapytał.
-Jasne.-uśmiechnęłam się potulnie. Szliśmy w milczeniu przez park, a następnie German poprowadził mnie do jakiegoś lasu.
-Ej ale ty mnie nie prowadzisz aby gdzieś tam zabić, nie?-zapytałam, bo naprawdę zaczynałam się trochę bać.
-Nie.-odpowiedział krótko.
-To gdzie idziemy?-zapytałam.
-Wszystko chce pani wiedzieć panno Są...Angie.-powiedział.
-Tak, panie Germanie.-powiedziałam i wybuchnęliśmy śmiechem.
-O
to cel naszej podróży.-powiedział pokazując oddaloną o nie całe 10
metrów czarną bramę. Skądś kojarzyłam to miejsce ale nie mogę sobie
przypomnieć skąd. Prowadził mnie małą ścieżką i wpuścił na posesję. To
wyglądało jak replika willi Castillo. Pomału zaczęłam kojarzyć to
miejsce gdy minęliśmy krzewy upodobnione do różnych zwierzą ale najładniejszy przypominał twarz kobiety i małe rzeczki koło niej.

Przed niewielkim tak jakby kanionem
leżał rozłożony koc, a obok niego było jezioro. Robiło się ciemno, tak
właściwie szliśmy około półtorej godziny więc jest ciemno. Księżyc
idealnie dodawał nastroju. Szczerze zdziwiłam się, że o 17 jest tak
ciemno. Doszliśmy do koca, który był piękne przygotowany. Posypany
płatkami róż, a na wierzchu leżał wielki bukiet. Stałam w osłupieniu
dobre 10 minut.
-Podoba ci się?-jego delikatny szept wyrwał mnie z osłupienia.
-Jest pięknie.-powiedziałam pomału odwracając głowę w jego stronę.
-Cieszę się.-powiedziała i zaczął się do mnie zbliżać, a ja szybko odwróciłam głowę co mu się raczej nie spodobało, bo wymruczał coś niezrozumiale.-Zapraszam.-dodał po chwili wyciągając rękę w stronę koca.
-Dziękuję.-powiedziałam i odkładając bukiet na bok zajęłam miejsce na kocu.German podał mi talerzyk z jedzeniem. Po zjedzeniu zaczęliśmy rozmawiać, bardzo miło nam się gadało tak jakby nic się nie stało, jakby on ciągle był przy mnie, a ja przy nim. W pewnej chwili sięgnął do koszyka i wyciągnął małą torebeczkę.
-Wszystkiego najlepszego Angeles.-powiedział podając mi opakowanie.
-A-ale sk-skąd t-ty t-to...-nie mogłam ułożyć zdania.
-Pamiętasz to co mówiłaś na strychu przed tym ja Jade omało cię nie zabiła?-spytał, a ja się ocknęłam.
-Ty kłamczuchu mówiłeś, że nic nie słyszałeś.-założyłam ręce na piersi i odwróciłam się do niego plecami. On przysunął się do mnie, odgarnął włosy z karku i całując go wymruczał "przepraszam". Jak ja mogę się na niego gniewać, no jak? Odwróciłam głowę i napotkałam jego usta, które złączyły się z moimi. Czułam jak leżę na kocu.
German zaczął odpinać mi moją sukienkę, a ja zajęłam się jego koszulą. Po chwili żaden materiał nie dzielił naszych ciał. German całował mnie po całym ciele. W końcu zaczęliśmy stanowić jedność. Po dłuższej ale i tak dla mnie za krótkiej chwili oderwaliśmy swoje usta od siebie. W jego oczach kryło się pożądanie. German przyciągnął mnie do siebie tak, że moja głowa leżała na jego torsie, a on bawił się moimi włosami i co jakiś czas całował to w czoło, to w skroń, to w policzek, to w usta.
-Wierz, że cię kocham Angeles.-powiedział głosem pełnym miłości i troski.
-Ja ciebie też.-uśmiechnęłam się patrząc w jego oczy.-Wiesz co najbardziej mnie boli?-zapytałam siadając.
-Niech zgadnę, że tak nie może być.-powiedział próbując naśladować mój głos.
-German dobrze wiesz co o tym sądzę.-powiedziałam napływające do oczy łzy.
-Angie dobrze wiesz, że Maria zawsze chciała naszego szczęścia, bo nas kochała.-miał rację ale i tak zostanę przy swoim.
-Dobrze wiesz, że cię kocham ale boję się co by pomyślała Maria i co ludzie pomyślą.-powiedziałam
-Od kiedy przejmujesz się tym co powiedzą inni? Od kiedy pamiętam nigdy nie obchodziło cię co pomyśli druga osoba.
-Kiedyś byłam dzieckiem Germanie, a poza tym wyjechałeś i nie wiedziałeś co się ze mną dzieje. Zmieniłam się , nie jestem już taka jak kiedyś, nie jestem dzieckiem.-powiedziałam zaczynając płakać.
-Angie przepraszam. Nie płacz.-powiedział przytulając mnie i głaszcząc po plecach.
-Może już wracajmy?-zapytałam podnosząc głowę i patrząc w jego oczy.
-Tak choć.-wstaliśmy i zaczęliśmy iść w stronę wyjścia. Zdziwił mnie widok samochodu Germana przy bramie.
-Jak tyś...a nieważne.-zrezygnowana machnęłam ręką i wsiadłam do samochodu. Pod dom zajechaliśmy około 19. German jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi. Wchodząc do domu zobaczyłam...
*****************
To najdłuższy dotychczasowy rozdział na moim blogu :-D
Co zobaczyła?
Chyba nie zgadniecie :-)
Piosenka z telefonu Angie:
Highway: Rodando la Aventura - Amigas por Siempre
Jak pewnie zauważyliście (jeśli ktoś to czyta) zmieniłam wygląd bloga. Mam nadzieję, że wam się podoba i dobrze się czyta.
Zapraszam na next...za tydzień (mam nadzieję)
Jeszcze raz
WESOŁEGO ALLELUJA.
PS.:
Tak wiem, że w tamtym poście jest błąd.